niedziela, 20 lutego 2011

she said she loved me, but she had somewhere to go

oh, come on!

swego czasu jeździłam wte i wewte.
jest niedziela, a w niedziele zazwyczaj akurat jechałam wte, czyli do domu.

jednak podczas ruszania pociągu z ukochanego dworca warszawa centralna, brudnego i śmierdzącego, odpalałam zawsze (i nadal to robię, jak gdzieś jadę) specjalny zestaw pociągowy, który nie istnieje bez tych trzech piosenek.

to są piosenki dokładnie i idealnie obrazujące przyśpieszanie pociągu, wyjeżdżanie z tunelu, opuszczanie miasta, i rozpędzanie składu aż obrazy zaczynają się zlewać.







już od samego słuchania chce mi się gdzieś ruszyć!

jest jeszcze jeden sąg, który pretenduje do miana pociągowej piosenki, genialnie się go słucha jadąc przez prawie-nadmorskie-lasy wystawiając głowę przez okno:

Brak komentarzy: